Miłość bezgraniczna, ale nie bezkrytyczna

Autor: Małgorzata Broniszewska-Warzkiewicz

Tak naprawdę każdemu rodzicowi trudno się przyznać do błędów, jakie popełnia wobec własnych pociech. Tym trudniej, im bardziej efekty tych błędów widać po dzieciach i ich zachowaniu. Do jednych z nich należy błąd nadopiekuńczości.

Badania udowodniły, że nadopiekuńczość rodzica lub obydwojga rodziców wytwarza w dziecku niechęć do podejmowania nowych wyzwań lub decyzji, bo i po co. Ogranicza też jego kreatywność, pomysłowość i wyobraźnię. Uzależnienie dziecka od siebie nie stwarza mu warunków, ani nie motywuje do poznawania własnych zainteresowań czy pragnień i rozwijania się w kierunku, który uważa ono za atrakcyjny. Przedłużanie stanu całkowitego panowania nad dzieckiem i wszystkim, co robi, może doprowadzić do dwojakich konsekwencji – buntu przejawiającego się agresją lub apatii i nerwicy. Nadopiekuńczy rodzice traktują dziecko jako swoją własność i nieodłączną część samych siebie. Nie widzą w nim odrębnej jednostki, która ma pewnie inny charakter, osobowość, wrażliwość i podejście do ludzi. Nie pozwalają na rozwijanie indywidualnych cech, przeszkadzają w realizacji potrzeb, a jako dorosłym już ludziom stają na drodze do realizowania życiowych planów i pasji, w tym zakładania własnej rodziny.

W okresie przedszkolnym widoczne są już skutki nadopiekuńczej postawy rodziców i przybierają najczęściej postać słabego rozwoju ruchowego (znacznie obniżonego w stosunku do rówieśników), przesadnej lękliwości lub płaczliwości oraz nadmiernego koncentrowania się na samym sobie, niż na przykład – na atrakcyjnej zabawie. W miarę wzrastania dziecka obserwujemy także postawę roszczeniową, próby manipulacji lub szantażu emocjonalnego oraz żądania pomocy w każdej niemal sytuacji.

Rodzic nadopiekuńczy daje tylko prawo do nowych zachowań, ale nie oczekuje, że dziecko weźmie za nie odpowiedzialność. Rodzice pakują dziecku tornister, sprzątają pokój, przygotowują posiłki, zajmują się jego toaletą i tłumaczą przed wszystkimi dookoła jego nieporadność, zapominalstwo, rozkojarzenie, płaczliwość i wiele innych mało akceptowanych w otoczeniu cech. Dziecko nie ma w sobie samodyscypliny i autokontroli, co w konsekwencji prowadzi często do całkowicie beztroskiego wstępowania do aspołecznych grup (już w wieku trochę późniejszym), ponieważ nie muszą się one martwić o takie błahostki jak odpowiedzialność. […]

Przygotowała mgr Katarzyna Dworak